Płyta Jubileuszowa


Śpiewnik Jubileuszowy

Wątli Kołodzieje

Wątli Kołodzieje„Nareszcie sukces”- tak wiosną 1976 r. lubelska prasa powitała powracającą ze słynnej YAPY grupę Wątli Kołodzieje.

Po sukcesie na Giełdzie Piosenki Turystycznej “Bakcynalia 76″, zdecydowali się wyruszyć w Polskę. Wyruszyli i przywieźli główną nagrodę – za piosenkę „Na Roztocze”. Sukces powtórzyli w 1977 r. dodając do nagrody za najlepszy zespół festiwalu YAPA 77 -nagrodę publiczności. Bakcynalia i YAPA to najlepsze wspomnienia i najgłośniejsze brawa.

W zespole mógł grać i śpiewać każdy, kto potrafił, chciał i miał czas. W Technikum Geodezyjno Drogowym, gdzie Józek i Jurek znaleźli zatrudnienie, powstały wspomagające zespół żeńskimi głosami Śpiewory i zwariowaną choreografią chłopaki z Niebieskich Rajduzów. Od początku istnienia kształt artystyczny zespołu tworzyli: Józef Kołodziejczyk – autor piosenek, z wykształcenia matematyk, Jerzy Szyszkowski – muzyk, Darek Głębowicz – ich były uczeń. Z zespołem związani byli: Jan Maria Kłoczowski – skrzypek, eseista i tłumacz, Tadeusz Jan Chmielewski – autor piosenek, dziś profesor Akademii Rolniczej w Lublinie, Andrzej Wasilewski – wieczny turysta – pracownik Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie, nieodżałowani Jurek Kuna i Wojtek Łyżwa oraz wielu innych zauroczonych Bieszczadami i Roztoczem.

Wędrowali, aż w końcu, zaśpiewali sobie, “do widzenia, . drogę swą dalej już znasz .” i rozstali się. Pozostały piosenki: “Czas powrotów”, “Do widzenia”, “Jej twarz” czyli Polsko ruska madonna, która w 2002 r. znalazła się w złotej dwudziestce piosenek turystycznych trzydziestolecia) i inne przekazywane w turystycznej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Jak każdy przekaz słowny, teksty i muzyka zaczęły dziwnie ewoluować. Dlatego Jurek i Józek, dziś (nie)stateczni starsi panowie, postanowili ratować słowa i melodie swoich piosenek. Przedsiębiorca – Marian Skulimowski, niegdyś filar Niebieskich Rajduzów, wsparł pomysł materialnie. Jurek zebrał tych co pozostali i nastali. Zespół Wątli Kołodzieje “reanimował” się i w tym roku wystąpią na scenie BAZUNY.

Rozmowa z Józefem Kołodziejczykiem, twórcą zespołu Wątli Kołodzieje.

Kiedy i jak zaczęła się Pańska przygoda z BAZUNĄ?

Moja przygoda z Bazuną zaczęła się w roku 2011 gdy zatelefonował do mnie Mirek i zaprosił zespół „Wątli kołodzieje” na święto czterdziestolecia Bazuny. Wiedziałem, że „Jej twarz” czyli “Polsko ruska madonna” była w złotej dwudziestce piosenek rajdowych trzydziestolecia Bazuny, ale dopiero teraz, za sprawą Mirka dowiedziałem się, że i inne moje piosenki są spopularyzowane przez uczestników przeglądu Bazuna.

Z muzyką zetknąłem się w dzieciństwie, gdy za sprawą matki pobierałem lekcje (niechętnie) gry na fortepianie. Teraz nie żałuję, bo lekcje te nie uczyniły mnie wirtuozem ale dały sporo wiedzy o muzyce. Ponieważ nie było nas stać no fortepian zacząłem grać na mandolinie.

Potem nastała epoka the Beatles. Zapuściłem grzywę i mandolinę zamieniłem na gitarę elektryczną. Były sukcesy lokalne, ale realnie patrzyłem na konfrontację z prawdziwymi muzykami i mimo zachęt wolałem wybrać zawód nauczyciela. W zależności od okoliczności mianowano mnie najlepszym matematykiem wśród muzyków lub najlepszym muzykiem wśród matematyków.

W 1971 roku podjąłem pracę w technikum, w tym samym, które kilka lat wcześniej ukończyłem. Po krótkim okresie adaptacji wlepiono mi opieką nad ZHP, OHP, PTTK, PTSM itp. Gitara pomogła mi w nawiązaniu kontaktu z młodzieżą I tak zaczęła się moja przygoda z piosenką turystyczną. Pierwszy utwór „Głowiaste wierzby” powstał na zamówienie Andrzeja Wasilewskiego. Ktoś go wykonał na BAKCYNALIACH. To Andrzej namówił mnie na występy i wymyślił nazwę Wątli Kołodzieje. Tworzyłem tam gdzie byłem: rajdy po Roztoczu, obozy w Bieszczadach, obozy nad morzem, obozy w Tatrach

Co charakterystycznego widzi Pan w przeglądzie BAZUNA?

Bazuna to klasyka piosenki turystycznej. Bazuna zdaje się być wieczna. Wszystkie pokolenia o niej słyszały.

Dla mnie BAZUNA …

…jest nowym, być może ostatnim wyzwaniem w mojej przygodzie z piosenką, a z piosenką turystyczną w szczególności

P.S.
Moja definicja turysty – Turysta, to człowiek, który mieszka w moim mieście, mojej dzielnicy i nie spotykam go latami. A po latach spotykam go podczas wędrówki po Roztoczu

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

Comment validation by @