Stanisław Wawrykiewicz – sopocianin od urodzenia (31.05.1953); wykonawca ballad Mirosława Hrynkiewicza (O Krzyżowcu, O drodze w lesie, O oceanie itd.). Uczestnik i laureat Bazun, Giełd w Szklarskiej Porębie, Yap, Festiwalu w Krakowie w różnych formacjach. Współzałożyciel i członek Wałów Jagiellońskich.
Kiedy i jak zaczęła się Pańska przygoda z BAZUNĄ?
Przyjaciele z FIFÓW zdołali mnie przemycić do Żaka na II Bazunę w 1972. Z rusztowania, na którym siedziałem, było to bajeczne i niezapomniane wrażenie. Czyste śpiewanie na głosy, gitara nie gwałcona, itp… Nawet nie marzyłem o tym, aby się znaleźć na scenie, ani nie miałem takich zamiarów. Ale wiosną następnego roku, organizując spory rajd, poznałem w pociągu rajdowym część zespółu Kaszuby. Nic się nie działo do następnego tygodnia, czyli do kolejnego rajdu, z którego ściągnął mnie Andrzej Wierzbicki i kazał zaśpiewać na przeglądzie w Medyku. Struchlałem widząc nadciągających idoli Bazuny, ale mnie b. serdecznie przyjęli. Po szybkiej próbie zaśpiewaliśmy z Misią Kondratowicz “Balladę o drodze w lesie” i była niespodziewana I nagroda.
Potem już poleciało: Poznań, moja “śpiewająca” trasa na Rajdzie Kaszubskim, Giełda w Szklarskiej, i wreszcie III Bazuna, gdzie mimo anginy, “Ballada o Krzyżowcu” zabrzmiała dzięki wspaniałemu chórkowi (m.in. grupa BOOM). Potem był epizod z Wolną Grupą Bukowina, bo zabrali Wojtka Jarocińskiego do woja. Zagraliśmy razem w paru miejscach, m.in. na Yapie, ale na kolejnej Bazunie Wojtek Bellon nie mógł się pojawić, wobec tego (za Wojtka zgodą) zmontowałem wraz Misią Kondratowicz i Jurkiem Rybiewskim Grupę Przyjaciół Bukowiny, aby nie zabrakłu tu ważnych i nowych piosenek Wojtka. Zaśpiewaliśmy m.in. “Majstra Biedę”, która to pieśń została potem uznana piosenką XXX-lecia Bazuny :-). Największą radochę sprawiało mi towarzyszenie innym (Ela Adamiak, Adaś Drąg, Grześ Marchowski, Grześ Bukała, Waldek Chyliński). Z takich spotkań i przyjaźni, zadzierzgniętych właśnie na Bazunach, wykluły się potem “Wały Jagiellońskie”. Stąd znów powrót na tzw. scenę, choć zawsze wolałem ogniska i takie tam…
W kolejnych latach mój udział w Bazunach ograniczał się do wielokrotnego zasiadania w jury i kibicowania nowym, ciekawym zespołom i solistom.
Co charakterystycznego widzi Pan w przeglądzie BAZUNA?
Krótko: cudowne mieszanie się zespołów, powstawanie ad hoc nowych, które potem przetrwały. Poza tym uroda miejsc, w których Bazuna się odbywa (zamki, jeziora, morze).
Dla mnie BAZUNA …
…ech, chyba już to powiedziałem, dodam tylko, że Bazuna dała mi wiele pięknych wrażeń i sporo przyjaźni, trwających do dziś.