Marcin Skrzypczak – z wykształcenia humanista, ale humanistą jest przede wszystkim z urodzenia i z serca. W swoich utworach, a także interpretacjach wierszy poetów takich jak Obertyńska, Lipska czy Kaczmarski – jest niepowtarzalny, za każdym razem odkrywając je na nowo. Potwierdzają to, jego niemałe już osiągnięcia na poetyckiej scenie krajowej. Więcej informacji o artyście można znaleźć na stronie www.marcinskrzypczak.pl
Kiedy i jak zaczęła się Pańska przygoda z BAZUNĄ?
Moja przygoda z Bazuną rozpoczęła się – uwzględniając długowieczność festiwalu – bardzo niedawno, bo w 2007 roku, kiedy to za namową starszego kolegi, niejakiego Łukasza od Majewskich dałem się namówić na wyjazd do Elbląga. O festiwalu wiedziałem oczywiście już od czasów pacholęcych, ale nigdy wcześniej moje nogi nie poniosły mnie na jego deski, przed mikrofony.
Wyjazdu nie żałuję do dnia dzisiejszego. Było to wspaniałe spotkanie z piosenką rozluźnioną, nienachalnie chwytliwą, zawsze uśmiechniętą i delikatnie kołyszącą. Pamiętam, że tym czasie obracałem się przede wszystkim w gronie muzyki zadufanej, nazbyt wytrwale skoncentrowanej, niekoniecznie kołyszącej.
To właśnie dlatego Bazuna stała się dla mnie pomostem z pięknym widokiem pomiędzy dwoma światami dźwięków, łączącymi się wspólnie na granicy dobrego tekstu i przyswajalnej jak witamina “C” muzyki.
Co charakterystycznego widzi Pan w przeglądzie BAZUNA?
Charakterystyczna w tym przeglądzie jest przede wszystkim atmosfera świeżego powietrza, możliwość głębokiego oddechu, na który można sobie pozwolić w oderwaniu od codzienności. Przyjechać na Bazunę, to tak, jakby wkroczyć do tolkienowskiego świata fantazji – ale tylko w pozytywnej odsłonie – którego nie chce się opuszczać, który jest uzależniający, i do którego się wraca.
Dla mnie BAZUNA …
… wielka bańka z tlenem, która pobudza do życia.